środa, 22 grudnia 2010

Motywacja wewnętrzna i zewnętrzna



źródło obrazka: lh5.ggpht.com

Chciałbym dzisiaj poruszyć ważną aczkolwiek bolesną kwestię.

Często piszecie/przychodzicie do mnie pochwalić się, że wstępujecie na długą i krętą drogę do rentierstwa.

I to jest super. Nie ma przyjemniejszego widoku od ludzi, którzy olewają system.

Ci (przeważnie) młodzi ludzie nie wiedzą jednak, że tuż za najbliższym zakrętem stoi pierwsza przeszkoda. Przeszkoda, której 60% z nich nigdy nie pokona.

Co to za przeszkoda?

Najbliższe otoczenie.

Często jest tak, że taki młody przyszły rentier idzie do rodziny/kolegów i mówi "Wiecie co, postanowiłem otworzyć biznes/zostać inwestorem/zostać rentierem/coś tam zrobić".

Przyszli rentierzy spodziewają się aplauzu, wsparcia, uznania, być może pomocy. Z czym się spotykają? W najlepszym wypadku z tępawymi uśmieszkami, częściej z salwą śmiechu.

"hehe ahaha"
"Nie uda Ci się"
"Czyś Ty się koziej sraczki najadł? Ty inwestorem?"
"Odrobiłeś już lekcje?"


I jest wielki płacz. Wiele razy było tak, że ktoś do mnie przychodzi z prośbą o pomoc w postawieniu pierwszych kroków a potem ta osoba  już się nie pojawia - czasem otrzymam tylko list o burzliwym starciu z rodziną/ojcem/matką/żoną/mężem/chomikiem.

Dlaczego ludzie nie mają w sobie tyle asertywności by iść przez życie własną drogą?

Cóż, ja uważam, że nikt za nikogo nie będzie umierał więc nikt nikomu nie powinien mówić jak ma żyć. Mimo to ludzie niezwykle często ulegają wpływowi otoczenia. Dlaczego? Znam odpowiedź na to pytanie.

Ludzie mają dziką potrzebę bycia akceptowanym. Bez niej nie czują się bezpiecznie. Dlatego też ludzie słabi rezygnują z lepszego jutra dla fałszywego poczucia akceptacji.

Znacie Piramidę Maslowa?



źródło obrazka: wikimedia.org

Piramida Abrahama Maslowa opisuje potrzeby, które wykazuje człowiek. Najważniejsze są potrzeby fizjologiczne (Physiological): jedzenie, picie, siku w odpowiednim terminie i inne podobne. Znajdują się one na najniższym, czerwonym poziomie. Jeżeli te potrzeby są zaspokojone, człowiek myśli o wyższym (pomarańczowym) poziomie.

Co jest następne? Bezpieczeństwo (Safety). Czyli potrzeba posiadania dachu nad głową, stabilnej sytuacji i tak dalej. Żyjemy w kraju, który jest w miarę bogaty - przeciętny Polak nie głoduje i ma jako takie mieszkanie. Dlatego też kolejnym priorytetem jest akceptacja grupy (Love/Belonging).

No właśnie....człowiek, który ją traci stara się ją jak najszybciej odzyskać.
I dlatego też wielu ludzi schodzi z drogi do rentierstwa zanim na nią na dobre wejdzie.

Paradoksalne jest to, że ludzie często zatrzymują się na trzecim poziomie piramidy... i są zatrzymani przez ludzi, którzy często znajdują się poniżej trzeciego poziomu tejże piramidy...

Smutna prawda jest taka, że droga do rentierstwa czasami oznacza.... samotność. Czasem spotka się na niej kogoś kto przychodzi z pomocą ale przez większość drogi należy iść przed siebie...samotnie.

Nie mówię, że jak chcesz zostać rentierem, to musisz być aspołeczny. Broń Boże, nie o to chodzi. Mam na myśli to, że jeżeli chcesz zostać rentierem, musisz być gotowy na samotną, w dużym stopniu, wędrówkę.

Tak swoją drogą: osiąganie rentierstwa jest grą zespołową, której nie da się wygrać w pojedynkę. Będziesz musiał nawiązywać relacje z ludźmi - postaraj się jednak by byli to ludzie twórczy a nie specjaliści od "aniemówienia" i eksperci do spraw "jawiedziałemżetakbędziowania".

Dlaczego otoczenie miewa taki destrukcyjny wpływ?

Cóż, chcę zaznaczyć jedną rzecz. Ludzie (otoczenie), którzy ściągają z drogi do rentierstwa nie mają złych intencji. Nie są nieżyczliwi. Po prostu chcą oszczędzić komuś zawodu i ostrzec przed niebezpieczeństwem - porażką. Nie należy więc ich oskarżać ani krytykować - należy dać im odpowiedni przykład. Sęk w tym, że jak pokazują zgromadzone przeze mnie statystyki, 60 % ludzi nie ma na to odwagi gdyż są niewolnikami budującymi piramidę Maslowa....

Tak swoją drogą jak myślisz? Jaka jest lepsza droga radzenia sobie ze stresem?. Lepiej jest odczuwać stres typu "kurcze, nie tędy droga, muszę znaleźć inną drogę do celu" czy też może lepiej czuć stres typu "żałuję, że słuchałem otoczenia i straciłem wielką szansę"?

Morał z moich wypocin: Nie oczekuj stuprocentowej akceptacji od otoczenia - i tak jej nigdy nie osiągniesz. Jest rzeczą cudowną bogacenie się dla innych - ale nigdy nie należy w innych poszukiwać motywacji. Poszukuj motywacji w sobie - tam ją znajdziesz zawsze. I na zawsze.


3 komentarze:

  1. Co do najbliższego otoczenia - to prawda. Ale to jest też dobry test tego kto jest naprawdę twoim przyjacielem. Ja mam kumpla, który ma zupełnie inne podejście do życia niż ja (w tym także inwestowania i rentierstwa). Ale to prawdziwy kumpel - zawsze słucha mnie z uwagą i akceptuje nawet, gdy mówię coś z czym on się nie zgadza.

    Rodzina to też kontrowersyjny temat - to, że są twoja rodziną nie znaczy, że im na tobie zależy! Smutne, ale czasem prawdziwe. Moim rodzicom zależy aby mieć syna który ukończy studia i którym będą się mogli pochwalić przed znajomymi, a nie na tym aby mieć szczęśliwego i bogatego syna, który będzie spełniał swoje marzenia.

    Czy trzeba dążyć do realizacji swoich marzeń w samotności? - niekoniecznie. Ja mówię, że gdy idziesz na szczyt musisz swoich znajomych zabrać ze sobą, albo ich zostawić tam gdzie są. Będąc na szczycie poznasz nowych znajomych. Gdy ja widzę jak marnują sobie życie ludzie których poznałem w podstawówce - wcale mi ich nie żal - to ich wybór. Ja na siłę nikogo na szczyt targał nie będę.

    PS Dobry motywujący wpis! Dotknął tematu z którym zmagam się codziennie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. "to, że są twoja rodziną nie znaczy, że im na tobie zależy".

    Ciężko powiedzieć, myślę, że to indywidualna sprawa każdej rodziny. Zacytuje tu jeden fragment z tej notki, który moim zdaniem dobrze ilustruje ten problem: "Ludzie (otoczenie), którzy ściągają z drogi do rentierstwa nie mają złych intencji. Nie są nieżyczliwi. Po prostu chcą oszczędzić komuś zawodu i ostrzec przed niebezpieczeństwem - porażką. Nie należy więc ich oskarżać ani krytykować - należy dać im odpowiedni przykład."

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny wpis. Mam bardzo podobne wnioski. Uważam, że lepiej przez wszystko przejść samemu niż obcować z demobilizującym towarzystwem. Poruszanie się wśród nieodpowiedniej grupy społecznej może wpłynąć destrukcyjnie na nasze decyzje, a niekiedy i na życie.

    OdpowiedzUsuń

Witam.

Zachęcam wszystkich do komentowania. Krytyka jest wyjątkowo mile widziana. Zastrzegam sobie prawo do moderacji komentarzy, które łamią zasady dobrego wychowania.