czwartek, 29 lipca 2010

Darmowy Kurs Samoobrony


Informacje zamieszczone w notce, znalazłem na stronie Straży Miejskiej w Tychach - nie jestem autorem tekstu! Chcę tylko przekazać informacje o dość ciekawym i darmowym szkoleniu.

"Straż Miejska w Tychach po raz 24 organizuje kurs samoobrony dla mieszkańców naszego miasta. Zajęcia odbywać się będą w soboty począwszy od 10 lipca w godz. 10-12 w sali gimnastycznej Zespołu Szkól nr 5 przy ul.Edukacji 11 w Tychach. Zakończenie kursu przewidywane jest na 28 sierpnia.

Program szkolenia obejmuje zagadnienia z zakresu samoobrony i walki wręcz w systemie KRAV MAGA.

Kurs organizowany jest w ramach Akcji Bezpieczne Tychy- Dość Milczenia.

Zgłoszenia przyjmuje:
Straż Miejska w Tychach
nr telefonu: 32 780 09 75 wewn. 24
lub e-mail: karolina.bartkowiak @umtychy.pl"

Co o tym sądzicie? Uważam, że jest to szkolenie, które naprawdę warto 'zaliczyć'. Już nawet nie chodzi o to, że żyjemy w niebezpiecznych czasach. Uważam, że atmosfera panująca na szkoleniu oraz dwie godziny naprawdę intensywnego wysiłku, dają mocnego "speeda" oraz pozwalają aktywnie zacząć sobotnią częsć weekendu :-)

Przy okazji zachęcam do oddawania głosów w ankiecie, którą znajdziecie obok :-) Pozdrawiam,

Froch

poniedziałek, 26 lipca 2010

Nie stać Cię na spełnienie marzeń? Powiem Ci dlaczego!


źródło obrazka: opikalo.files.wordpress.com

Gdy byłem nastolatkiem, chodziłem do tzw Liceum. To się zdarza. Niestety. W przerwach między "mądrościami", które pakowali mi tam do głowy, zwykłem przesiadywać w szkolnym bufecie. Raz na dwa lub trzy dni, kupowałem napoje gazowane i batonika.

Czy miało to jakiś wpływ na moje młodzieńcze życie?

Cóż, po pierwsze podniósł mi się cukier. Po drugie, nie mogłem zrealizować swojego marzenia: zakupu odtwarzacza mp3.

Zaraz, zaraz, jak to? Od kiedy napoje gazowane i batoniki są wrogami odtwarzaczy mp3?

Istnieje tak zwane prawo kumulacji, które mówi, że seria małych kroków sprawia, że pokonujemy długie dystanse. Pamiętasz moją notkę o małych krokach?

To samo prawo tyczy się naszych finansów. Każda droga zaczyna się od pierwszego kroku. Każdy odtwarzacz mp3 (czyli marzenie) wymaga pierwszej oszczędzonej złotówki. Co to ma wspólnego z batonikami?

Jeżeli co dwa dni kupowałem taki zestaw obiadowy, to wnioskuję, że daje to około 15 'obiadków' miesięcznie.

Trochę matematyki:
15 x (2zł za napój + 1,50zł za batonik) = 52,50 zł.

Wyrzucałem w błoto 52,50 zł miesięcznie!

Ja, Pan "oszczędzaj na emeryturę"!

Te 52,50zł było moim Współczynnikiem Małej Czarnej (ang. Latte Factor), czyli kwotą, którą bezmyślnie wydawałem na rzeczy niepotrzebne.

Nie jestem wrogiem batoników, ale bądźmy szczerzy: nie musimy ich kupować co dwa dni, szczególnie, jeżeli te pieniądze można spożytkować na realizację marzeń, albo oszczędzić!

Po dwóch miesiącach takiego "zdrowego odżywiania się" zauważyłem, jaką pustkę mam w portfelu. Stwierdziłem, że na batonach mi nie zależy, więc przestałem je kupować. Z niezdrowych napojów gazowanych przerzuciłem się na mineralną, co niosło kolejne oszczędności. Część zaoszczędzonych pieniędzy przeznaczyłem na lokatę. Część z nich przeznaczyłem na zakup odtwarzacza. Do dziś pamiętam, jak 11 stycznia któregoś tam roku, biegłem do Tesco, bo była przecena :-)

A teraz przyczepię się do papierosów. Ile kosztuje paczka fajek, bo średnio się orientuję? Przyjmijmy, że jest to około 8,00 zł. Szacuję, że przeciętny palacz jest w stanie "wyjarać" taką paczkę w 2 dni. Jeżeli się mylę, to mnie poprawcie. Daje to wydatek rzędu 1460 zł rocznie. Dodatkowym efektem rzucenia palenia jest otrzymanie 'czternastki' :-)Nota bene rzućcie okiem na tabelę, którą zamieściłem w notce o procencie składanym. Załóżmy, że Pan X z tabeli, to taki palacz, który rzucił palenie. Z oszczędzonych 1460 zł odłożył 1200. Pozostałe 260 zł przeznaczył np. na spełnianie marzeń. Żyjemy w pięknych czasach. Rzucisz palenie i jesteś rentierem. Extra.

Ćwiczenie Praktyczne: Przez kilka tygodni zbieraj paragony. Zastanów się, czy na pewno musisz kupić batonika i colę? Czy nie kupujesz gazet, których potem nie czytasz? Czy naprawdę potrzebujesz prenumeraty czasopisma X, skoro tą samą wiedzę zdobędziesz np. na forach internetowych? Policz jaki jest Twój miesięczny Współczynnik Małej Czarnej. Ile tracisz w ciągu roku i ile byś zyskał, gdybyś zaczął te pieniądze odkładać na rachunku rentierskim?

piątek, 23 lipca 2010

Cichy złodziej w Twoim portfelu


źródło obrazka:  3.bp.blogspot.com
Dziś jest 23 lipiec, więc chciałbym powiedzieć coś o inflacji. 23 lipca nie jest dniem inflacji ale każdy dzień jest dobry na gadanie o finansach. Więc do dzieła!


Inflacja jest to spadek wartości pieniądza, który następuje z czasem. Jest to tematyka, która dotyka każdego z nas, ponieważ każdy ma swoje kilka groszy, które regularnie oszczędza, prawda? :-)

Idąc za danymi z GUSu inflacja w Polsce wynosi około 5%. Umówmy się jednak, że co innego statystyka a co innego warunki rynkowe. Średnia inflacja podczas rynku niedźwiedzia, jest większa nawet o kilka punktów procentowych. Pozwolę sobie ocenić aktualny stan inflacji na około 7% rocznie. Oznacza to, że jeżeli weźmiesz teraz stówę, wsadzisz ją do skrzynki i wrócisz po tę stówkę za rok, to w pewnym sensie, w środku będzie 93 zł (100-7=93). Fizycznie w środku dalej będzie sto złotych. Sęk w tym, że ta stówka będzie miała moc nabywczą 93zł z przed roku.

Inflacja zabiera nam pieniądze. Spadek wartości pieniądza powoduje wzrost cen - i większe opłaty.

Mała dygresja o paradoksie inflacyjnym i wzroście cen benzyny: Pieniądz się "influje", rośnie cena ropy. Producenci chcą dostawać tę samą wartość nabywczą, muszą więc zwiększyć nominalną. Wzrost cen benzyny powoduje wzrost kosztów jej transportu, co powoduje wzrost cen benzyny. Benzyna drożeje, bo jej transport drożeje przez drogą benzynę. Drogowa masakra.

Ile możemy stracić na inflacji na przestrzeni kilku dekad?

Załóżmy, że Pan X uzbierał 1000zł, które ulokował do przysłowiowej "skarpety" np. na nieoprocentowanym ROR. Ile te pieniądze będą warte w kolejnych latach? Rzućmy okiem na wykres:



100 zł po trzydziestu latach jest warte tylko kilkanaście złotych. Jaki wniosek?

Taki, że "skarpetę" można spokojnie wsadzić do szuflady. Przed inflacją trzeba się bronić.

Ale Jak?

Poprzez nabywanie aktywów, które zyskują z czasem i dają stopę zwrotu przynajmniej na poziomie inflacji.

Z góry zaznaczam, że chodzi o aktywa dające zysk. Ustalmy jedno: samochód to nie inwestycja. Wiem, że to oczywiste - ale wielu o tym nie wie.

Lokata bankowa rzadko bywa dobrą metodą ochrony przed inflacją. Odpowiednią tarczą antyinflacyjną są np. rynki kapitałowe. Wymagają one jednak pewnej wiedzy i oswojenia się z nimi.

Fundusze inwestycyjne mają tę zaletę, że inflacja "wypycha" ich cenę ku górze. Mają też swoje wady. Warto więc amortyzować straty inflacyjne przy użyciu instrumentów pochodnych takich jak np. AXA, lub SKANDIA (moim zdaniem są to jedyne porządne Unit Linked na rynku). Unit Linked ułatwiają obracanie jednostkami funduszy, co bardziej się opłaca od trzymania "surowych" jednostek.

Inną opcją są nieruchomości. Wymagają one pewnej znajomości realiów (ktoś mówił, że będzie łatwo?) ale to w miarę łatwa forma inwestycji, która daje kilka rodzajów dochodu o dobrej pasywności i rezydualności. No i oczywiście zyskujemy na przyroście wartości takiego cuda.

Jaki wniosek możemy wyciągnąć z przytoczonych w tabeli cyferek? Najgroźniejszy jest ten złodziej, który zostawia najmniej śladów.

Ćwiczenie Praktyczne: zacznij chronić swoje pieniądze przed inflacją. Jeżeli nie dysponujesz dużymi kwotami zakup nieruchomości lub papierów wartościowych odpada. Pomyśl o polisach typu Unit Linked (więcej info pod: lukaszfroch7@o2.pl) lub założeniu lokaty, której stopa procentowa wynosi min 6% (szukajcie w SKOKach).

Jeżeli dysponujesz większą gotówką, dowiedz się jak najwięcej o metodach ochrony kapitału lub kup domek za miastem :-)



poniedziałek, 19 lipca 2010

Cashflow - Darmowe Szkolenie


źródło obrazka: maciek.chelmek.org




Graliście kiedyś w „Monopol”? Myślę, że 90% populacji zna tę grę pod tą, czy pod inną nazwą. Było tego trochę :-) Czego uczy nas "Monopol" na temat finansów?

Raczej niczego mądrego: nakup mnóstwo mniej lub bardziej przydatnych parcel, staraj się nie zbankrutować i unikaj opłat za parkowanie. Czy ta wiedza przydaje się w rzeczywistości?

Cóż, faktycznie lepiej unikać płatnych parkingów. Umówmy się jednak do jednej ważnej rzeczy: dochodem należy zarządzać – a nie trwonić na co popadnie.

Czy wiedzieliście o tym, że istnieje gra podobna do "Monopolu", która uczy nas POZYTYWNYCH nawyków finansowego alfabetu? Gra, która uczy nas inwestowania i rozwija naszą finansową inteligencję?

Mówię, tu o grze Cashflow autorstwa Roberta Kiyosaki. W związku z istnieniem takiego wynalazku, pragnę ogłosić event:

W piątek 23 Lipca organizujemy szkolenie przy użyciu gry „Cashflow”. Wstęp jest darmowy. Samo szkolenie odbędzie się w jednej z Tyskich restauracji więc trzeba wziąć kilka złotych na herbatę lub coś do jedzenia.

Jeżeli:

Chcesz nauczyć się czegoś nowego
Zwiększyć swoje finansowe IQ
Aktywnie spedzić piątkowe popołudnie
Poznać ludzi o podobnych zainteresowaniach...

....to wpadnij do nas na rundkę Cashflowa :- ). Zaczynamy o godzinie 18.30. Kończymy imprezę około 21.30.

Zapisy i szczegóły pod adresem: lukaszfroch7@o2.pl
O przyjęciu decyduje kolejnośc zapisów - ilość miejsc ograniczona.



piątek, 16 lipca 2010

Procent składany

Istnieje wiele metod budowania kapitału.

74% amerykańskich milionerów to biznesmeni. 17% członków tego grona, to inwestorzy. Pozostałe 9% to samozatrudnieni. Są to statystyki z 2008 roku, ale nie wierzę, by w ciągu dwóch lat ta proporcja została zachwiana.

Powyższa statystyka wskazuje na to, że najlepszą drogą do zdobycia kapitału, o którym wspominałem w poprzedniej notce, jest założenie własnego interesu. Ale o tym innym razem. Wolałbym zacząć od drugiego zagadnienia: inwestowania. Proponuję zacząć od tej opcji, ponieważ inwestowanie jest łatwiejsze dla większości społeczeństwa. Podstawowym wymogiem, który trzeba spełnić by móc cokolwiek inwestować jest… posiadanie kapitału. Osiągnięcie porządnego zysku wymaga nieco większej kwoty niż 100zł zaskórniaków.

Jeżeli ktoś ma kapitał, to gratuluję. Niestety nie ma się co oszukiwać: w naszej kulturze uroił się pogląd, że o dobrobyt człowiek troszczy się ok. 30 roku życia, to jest co najmniej piętnaście lat za późno.

Sęk w tym, że większość ludzi nie oszczędza (nie buduje kapitału). Polacy są przekonani, że nie mogą oszczędzać bo nie mają z czego. Prawda jest jednak inna: wielu z nas nie widzi różnicy między niewydawaniem a oszczędzaniem.

Ale nie bójcie się :- ) Powiem wam jak ja nauczyłem się oszczędzania.Z każdej wypłaty odkładałem dokładnie 50%. Założyłem sobie rewelacyjną inwestycję pod opieką firmy Skandia (jeżeli jesteś zainteresowany założeniem programu tego typu, zgłoś się do mnie na adres lukaszfroch7@o2.pl).

Z czasem ograniczyłem wydatki na rzeczy niepotrzebne. Comiesięczne oszczędności zaczęły budować mój majątek netto. Pojawił się kapitał, którym mogłem obracać.

Aby system działał, musisz spełnić jeden podstawowy warunek: od razu po otrzymaniu wypłaty zaoszczędź jakiś jej procent. Niech to będzie 10%, 20% lub 30% – wybór należy do Ciebie, ale zachęcam by było to min. 100zł miesięcznie. Twierdzisz, że to za dużo? Wrzucaj do skarbonki 1 zł dziennie – na to stać każdego, a czas leci…

Odłóż te pieniądze OD razu po otrzymaniu wypłaty. Załóż sobie specjalną lokatę, na którą wpłacaj każdy oszczędzony grosz.

Z czasem Twój majątek netto zacznie rosnąć. Warto sobie zadać pytanie: czy nie byłoby fajnie, gdyby moje pieniądze pomogły w drodze do rentierstwa? Po co masz pracować na pieniądze, skoro to one mogą pracować dla Ciebie? Na Twoją przyszłość?

I tu się kłania tematyka inwestycyjna. Skumulowana siła oszczędzania i lokowanie pieniędzy to ogromna potęga.

Pan X odkłada 100zł miesięcznie (1200 rocznie). Pan Y odkłada 300zł miesięcznie (3600 zł tocznie) a Pan Z aż 500zł miesięcznie (6000 zł rocznie). Wyjdźmy z założenia, że Ci sami państwo zainwestowali te same pieniądze na 10%. Tak, da się tyle „wycisnąć” z rynku, ale o tym wspomnę w jednej z następnych notek. Efekty ich pracy przedstawia obrazek:



Piorunujące prawda? Jakie wnioski możemy wyciągnąć z tabelek?

Po pierwsze: im wcześniej zaczniesz oszczędzać, tym szybciej będziesz się cieszyć jakimiś realnymi zyskami i tym szybciej przejdziesz na emeryturę. Tabelka "przychód pasywny" oznacza wysokość odsetek, które można przejeść każdego miesiąca.

Po drugie: Aby ten system działał, nie wolno Ci zaniechać regularnych wpłat ani wybierać pieniędzy podczas procesu oszczędzania.

Po trzecie: Kiedy odłożysz już kapitał, możesz go reinwestować. Jeżeli zysk z lokaty przewyższa koszty Twojego utrzymania, to znaczy, że zostałeś rentierem. Jeżeli nie, to cieszysz się miesięczną premią kilkuset złotych (tabela "przychód pasywny") :-)


Zaskakujące prawda? Morał z tabel jest prosty i niektórym znany – taką mamy emeryturę, na jaką odłożyliśmy sami. :-)

Zaraz, zaraz, jak to? „ odłożyliśmy sami” ? A ZUS?

Dzisiejsze pokolenia będące w wieku emerytalnym, mają problem z przejściem na emeryturę. Z czasem sytuacja będzie się pogarszać. Najmłodsze pokolenie naszych czasów nie doczeka emerytury o mocy nabywczej większej niż dzisiejsze 600zł. W tej chwili proszę o uwierzenie mi na słowo – rozwinę ten temat w przyszłości.

Ktoś może powiedzieć: "Nie wiem nic o żadnych strategiach inwestycyjnych."

Nie musisz. Ale powinieneś – dlatego sugeruję nadrobić braki w nauce. Proponuję zapisać się, na któreś z moich szkoleń :-). Zainwestuj czas i pieniądze w fachową literaturę, którą polecam od czasu do czasu. Kilka ciekawych tytułów znajdziesz tutaj: artykuł: "Czego nie dowiesz się w szkole?


Ćwiczenie Praktyczne: zadeklaruj kwotę, którą chcesz odkładać. Postanów, że nie będziesz tych pieniędzy ruszał przed czasem. Nie zaniedbuj regularnego oszczędzania. Pochwal się efektami pod lukaszfroch7@o2.pl ;-)

poniedziałek, 12 lipca 2010

Jak zostać rentierem?


źródło obrazka: aonang.blog.onet.pl



Pamiętam jak będąc jeszcze dzieckiem, pierwszy raz w życiu zobaczyłem Billa Gatesa w TV. Mój ojciec oderwawszy się od ogórkowej, wskazał palcem ekran mówiąc: „Ten facet jest tak bogaty, że mógłby żyć z odsetek”.

Minęła chwila zanim „przetrawiłem” tę myśl. Jako ówczesna ofiara nauczania początkowego, nie miałem wielkiego pojęcia o takich sprawach.

- Jak to z odsetek? – zapytałem w końcu
- Gdyby Bill sprzedał swoją firmę a pieniądze włożył na lokatę – kontynuował ojciec – nie musiałby nigdy pracować. Zysk z lokat dawałby mu tyle pieniędzy, że nie potrzebowałby pracy.

Wow, pomyślałem – chociaż jako dziecko nie do końca pojąłem o co chodzi.

W każdym bądź razie, przez następne lata byłem święcie przekonany, że aby moc żyć jak Bill Gates, trzeba być miliarderem.

Dopiero na początku swojej drogi do rentierstwa, mój mentor wyjaśnił mi jak to działa. Prawda jest taka, że aby żyć z odsetek nie trzeba być ani miliarderem, ani nawet milionerem.

Pobawmy się w obliczenia. Pan X ma 24 lata. Wkrótce skończy studia, póki co dorabia jako kelner. Zarabia 1000zł miesięcznie. Ile pieniędzy potrzebuje Pan Kelner, by móc żyć z odsetek?

Istnieje bardzo prosty wzór, który pozwala tę kwotę obliczyć:

Potrzebny Kapitał = Miesięczne zapotrzebowanie na pieniądze X 150

Z obliczeń wynika, że jeżeli Pan X chciałby utrzymywać się z odsetek (czyli zostać rentierem), musiałby zgromadzić kwotę 150 000 zł. W najbliższej przyszłości rozwinę temat o metody osiągania takiego kapitału. Teraz chciałbym wrócić do sedna.

Być może napiszę teraz zdanie, które na zawsze odmieni Twoje życie finansowe:

Napisz na kartce wysokość Twoich dochodów z pracy etatowej LUB kwotę potrzebną by żyć na zadowalającym Cię poziomie. Pomnóż tę kwotę razy 150. Gratuluję! Już wiesz jakie środki są Ci potrzebne, by przejść na wcześniejszą emeryturę, zostać rentierem i żyć z odsetek!

Przykład: Pani Y zarabia 2 000 zł ale tak naprawdę potrzebuje 1250 zł. Spodziewa się, że z czasem jej wydatki miesięczne wzrosną do 1700 zł – np. z powodu pojawienia się dziecka. 1700 X 150 = 255 000 zł. Pani Y potrzebuje 255 000 zł, by zostać rentierem.

Ćwiczenie praktyczne: pomnóż kwotę, którą potrzebujesz na życie każdego miesiąca razy 150. Wynik mnożenia określa wysokość kapitału, który umożliwi Ci realizację celu. W piątek podam kilka metod, które pomogą Ci zdobyć tak dużą kwotę – tymczasem zrób burzę mózgu: zapisz na kartce 10 metod, które według Ciebie, pomogą Ci przybliżyć się do celu. Zachęcam też do rzucenia okiem na notkę o rodzajach dochodu gdzie znajdziesz wiele istotnych informacji na temat rentierstwa.

Pod tym adresem znajdziesz moją poradę dot. rentierstwa - serwis Zaradni.pl

piątek, 9 lipca 2010

Dopada Cię strach?


źródło obrazka: inspirander.pl



Historyjka z morałem: mój znajomy ćwiczył Parkour. Pewnego pięknego poranka, coś mu salto nie wyszło. Efektem błędu w sztuce był dość nieprzyjemny upadek, który zaowocował licznymi siniakami. Znajomy był twardziel, pełna odwaga itd. Wstał, podniósł się, pomarudził...

i zaczął ćwiczyć od nowa.

Zdębiałem.

Może mała przerwa? – zapytałem
Nie ma takiej opcji – odparł – jeżeli teraz zrobię przerwę, to mój umysł pokojarzy ćwiczenie z bólem i będę czuł lęk przed kolejną próbą.

O czym opowiada przytoczona historia? O emocji, która się w nas rodzi gdy przegrywamy i ulegamy porażce. W takiej sytuacji umysł powoduje ów „lęk” wspomniany w przytoczonej scenie. Należy zauważyć, że ów lęk nie jest bezcelowy: z punktu widzenia psychologii jest to mechanizm, który ma nas chronić przed kolejną porażką i rozczarowaniem.

Sęk w tym, że w naszych realiach takie nastawienie to kiepska sprawa.

Żyjemy w epoce, w której każdy ma swoje zobowiązania i nikogo nie obchodzi czy czujemy strach, dyskomfort czy coś innego. Ponieważ łatwiej działać „na spokojnie” niż w nerwach, dobrze by było nauczyć się utrzymywać dystans do problemów.

Nie ważne czy chodzi egzamin na prawo jazdy, dostanie się na studia, zdobycie klienta, czy też rozkręcenie interesu: jeżeli się na czymś sparzyłeś, powinieneś przegrupować siły i próbować dalej – inaczej zagnieździ się w Tobie uczucie strachu, zrobisz sobie „2 dni przerwy” i… olejesz sprawę. Jak to ujął pewien znajomy: Jeżeli po poniesieniu klęski schowamy głowę piasek to oberwiemy w inną część ciała albowiem Ci, którzy chowają głowę w piasek, wystawiają na wierzch co innego.

Wiecie jakie negatywne konsekwencje wystąpią po nieudanej prywatyzacji Taurona? Ludzie będą płakać, łe, jaka ta giełda jest zła i oszukańcza, a kysz, a kysz...a tymczasem prawda jest inna: teraz porażka, jutro wygrana, trzeba próbować, uczyć się i wygrywać. W końcu ok 80% prywatyzacji rozpoczyna się plusem w pierwszej godzinie notowań.

Teza na dziś: w sytuacji gdy, ponosimy porażkę, należy jak najszybciej podjąć jakiekolwiek działanie, które chociaż trochę polepszy aktualną sytuację.

Oblałeś test? Od razu po przyjściu zrób przynajmniej kilka zadań. Straciłeś klienta? Zrób przynajmniej kilka kroków w celu znalezienia nowego – jest to złota zasada, dzięki której będziesz łatwiej panował nad swoimi emocjami.

Ćwiczenie praktyczne: Przypomnij sobie o ważnej umiejętności, która nigdy nie była Twoją specjalnością. Zauważ, że niechęć, którą odczuwasz w związku z tą umiejętnością/czynnością jest stricte subiektywna – jest wytworem ludzkiego umysłu. Namacalnie nie istnieje. Dlatego działaj, działaj, działaj – nawet wtedy kiedy jesteś nie w humorze lub boisz się kolejnej klęski. Pamiętaj, nawet jeżeli nie zdałeś prawa jazdy sto pierwszy raz, to za każdym razem szansa zdania jest podobna – około 36% - niezależnie od ilości podjętych do tej pory prób.

niedziela, 4 lipca 2010

Jak wypracować postawę?


źródło obrazka: inspirander.pl



Zgodnie z piątkową deklaracją zamieszczam kilka metod automotywacji, które pomagają uzyskać odpowiednią postawę.

Dosyć mocnym czynnikiem motywującym jest kryzys. Jest to stan, którego celowo nikt nie wywołuje. Mimo to przyznacie, że jest on dosyć motywujący. Przynajmniej powinien być - ciężkie chwile potrafią obezwładniać ale nie powinniśmy temu uczuciu ulegać. Kryzys pozwala nam wyjść na plus - o ile jesteśmy proaktywni.

Fundamentem osiągania odpowiedniej postawy jest proaktywność, czyli postawa "cokolwiek się nie stanie, ja będę górą". Jak ją w sobie wyrobić? Po prostu działać. Działając nie mamy czasu na emocjonalne bablanie.

Tak naprawdę kryzys wcale nie jest zły - jest on pretekstem do reorganizacji i zmian, które często są pozytywne. Brzmi szaleńczo? Zapewne. Ale tak właśnie jest: wiele dzisiejszych fortun powstało na gruzach ustrojów politycznych lub pękniętych rynkach kapitałowych.

Znam faceta, któremu nie wiodło się najlepiej: wpadł w długi i ledwo opłacał czynsz. Nie mógł znaleźć pracy. Za ostatnie trzy stówy, które zostały mu w garści, otworzył interes w branży ubezpieczeniowej. Cztery miesiące później był znanym i szanowanym pośrednikiem. Czy znalazłby w sobie tyle motywacji, gdyby nie miał noża na finansowym gardle?

Ok, wiem, kryzys jest rzeczą, której lepiej nie wywoływać. W takim razie gdzie szukać motywacji (źródła odpowiedniej Postawy z ostatniej notki) w spokojniejszych czasach?

Jest wiele źródeł. Osobiście stosuję wizualizację. Na czym polega wizualizacja? Jednym słowem: pomyśl o jakimś celu, zamknij oczy, wyobraź sobie jego osiągnięcie. "Poczuj" emocje związane ze swoim osiągnięciem.

Jaki jest cel wizualizacji? Jak to działa?

Nasz umysł nie rozróżnia tego, co faktycznie widzimy od tego co sobie wyobrażamy. Jeżeli wyobrażę sobie portfel pełen pieniędzy, mój umysł jest przekonany, że faktycznie go posiadam. Jaki jest efekt? Przypływ motywacji. Innym efektem ubocznym jest łatwość przełamywania stref komfortu.

Jeżeli pracujemy nad większym przedsięwzięciem, musimy godzić się z tym, że efekty przyjdą z czasem. Wizualizując sobie efekt, podczas trwania procesu twórczego (jak ja lubię tę nazwę!) motywujemy swój umysł do dalszej pracy. W końcu jeżeli pracując czujemy, że właśnie zbieramy plony, to chyba super uczucie, prawda?


Ale zaraz, czy to nie eskapizm? Nie, to nie eskapizm. Eskapizm to wyobrażanie sobie, że "jest super" by uciec od prawdy. Wizualizacja to wyobrażenie sobie efektu dla zwiększenia swoich "obrotów".

Ludzie, a czy to nie jest idiotyczne? Cóż, dla kogoś może to być idiotyczne. Kiedyś sam się nabijałem z ludzi, którzy wizualizują. Uważałem, że są dziwni. Potem zauważyłem, że lepiej być skutecznym dziwakiem, niż "cieszyć" się brakiem skuteczności. Tak swoją drogą: wiecie o tym, że każdy sportowiec praktykuje wizualizację? Jest to podstawowy element treningu.

Kolejnym narzędziem, które pomaga nam wypracować odpowiednią postawę jest tablica motywacyjna. Ponieważ nie chcę dublować treści swojego starego bloga, pozwolę sobie zamieścić linka do artykułu mojego autorstwa:
O Tablicy Motywacyjnej.

Pod tym linkiem z kolei, znajdziesz poradę dot. Tablicy Motywacyjnej, którą umieściłem w portalu Zaradni.pl

Innym pochodnym narzędziem jest Tablica Celów

Wielu ludzi zachęca do pisania tzw. dzienników sukcesów. Jak wygląda taki dziennik? Dosyć dowolnie: może to być zeszyt lub arkusz excela. Zalecane jest zapisywać wszystkie swoje osiągnięcia (te małe również). Logiczne jest, że z czasem dziennik pęcznieje i przybiera na objętości. Studiowanie takiego dziennika zmusza nas do utrzymywania stałego poziomu efektywności (w końcu nikt nie lubi się cofać) oraz uświadamia nam, że potrafimy osiągać szczyty. Prowadzenie dziennika sukcesów kierunkuje nasze myślenie na sukcesy i efekty - oddala nas od rozczulania się i innych herezji.

Swoje osobiste źródło motywacji i inspiracji znajduję w muzyce. Warto znaleźć taki swój soundtrack, który działa na nas jak mocna kawa. Jest to oczywiście kwestia gustu i każdemu podoba się co innego. Nie należy mylić muzyki, którą lubimy z muzyką, która nas motywuje - te pojęcia nie zawsze się pokrywają. Ja np. lubię Green Day lub Linkin Park, ale niestety nie znajduję w tej muzyce motywacji. Do pracy inspiruje mnie np. soundtrack z "Rocky'ego", niektóre kawałki lat dziewięćdziesiątych lub muzyka Krzesimira Dębskiego.


Ćwiczenie Praktyczne: wybierz, którąś z powyższych metod. Na początek wystarczy jedna. Opanuj ją do perfekcji. Jeżeli nie odczuwasz efektów, zmień ją na inną. Znajdź swoje źródło inspiracji: jest to ważne tak samo jak zmienna P, którą znasz z poprzedniej notki. Przedstawione przykłady to oczywiście wierzchołek góry lodowej - postaraj się odnaleźć inne lub zaprojektować własne metody motywacji.

piątek, 2 lipca 2010

Waga Postawy

źródło obrazka: http://cms.polityka.pl

Pewnego pięknego poranka wpadła mi w ręce książka „Maksimum Osiągnięć” Briana Tracy’ego. Książka warta uwagi, wiem bo czytałem trzy razy :-). Która z myśli w niej zawartych jest moim zdaniem najważniejsza? Ta przedstawiająca wagę postawy, która determinuje naszą efektywność.

W swojej książce Brian wyprowadził, pół żartem a pół serio, wzór matematyczny opisujący stopień „przebicia” się pojedynczego człowieka przez rynek życia. Określa on korelacje występujące między umiejętnościami człowieka (wrodzonymi i nabytymi) a postawą jaką dany człowiek reprezentuje. Wzór ten wygląda w następujący sposób:

(CW + CN) x P = IPJ


Już rozwiewam enigmatyczne uczucia związane z tajemniczym wzorem i wyjaśniam jego legendę. Zmienna CW oznacza cechy wrodzone, z którymi każdy się rodzi. Są to takie elementy ludzkiej osobowości jak np. naturalne odruchy, charakter, temperament i jego rodzaj, ogólny potencjał umysłowy.

Dwie kolejne litery (CN) oznaczają cechy nabyte, czyli takie które stają się częścią ludzkiego charakteru w trakcie jego ziemskiej wędrówki. Do tej kategorii należy wiedza nabyta, zdobyte talenty, umiejętności wyuczone, zdolności uzyskane w trakcie procesu dojrzewania i dorastania.

Litera P jest najważniejszym elementem tego wzoru. Oznacza ona postawę człowieka. Postawa jest to energia umysłu zangażowana w eksploatację tych cech, które są wrodzone jak i tych, które zostały nabyte z czasem.

IPJ, z kolei, to indywidualny potencjał jednostki.

Cały wzór więc można opisać jako następującą zależność:

cechy wrodzone dodane do cech nabytych, pomnożone przez postawę (P) są równe indywidualnemu potencjałowi jednostki.

Widzimy więc, że postawa to swego rodzaju „kąt natarcia” z jakim idziemy przez życie. Ponieważ cechy są mnożone przez postawę (a nie dodawane do niej) waga postawy jest niemalże geometryczna. Człowiek ze słabymi umiejętnościami a bardzo dobrą postawą osiągnie więcej niż człowiek z ogromnymi kwalifikacjami i wiedzą, który jest ignorantem lub choruje na depresję.

Jakie wnioski kryją się w tej tezie?

Niezależnie od tego kim jesteśmy, jakie mamy środki, charakter i kompetencje; nie jesteśmy w stanie nic osiągnąć – o ile nie jesteśmy odpowiednio zmotywowani. Motywacja jest naszą dźwignią – jest wielu ludzi, którzy osiągnęli wiele mimo ogromnych luk w wiedzy i doświadczeniu zawodowym. Oni po prostu mieli w sobie przysłowiowe „coś”, które popychało ich do przodu.

Przyglądając się tej problematyce na „chłopski rozum” widzimy, że pozytywnym nawykiem jest unikanie czynników demotywujących i karmienie się treściami motywującymi.

Zachęcam wszystkich do przejrzenia poniedziałkowej notki, która jak sama nazwa wskazuje, pojawi się tutaj w poniedziałek :-). Przedstawie w niej szereg metod, które pozwolą wam wykorzystać tę wiedzę w praktyce. Pozdrawiam i życzę wszystkim miłego weekendu!