czwartek, 24 lutego 2011

Biznes i Ochrona - jak założyć interes, który przetrwa na rynku dłużej niż 2 lata.


Źródło obrazka: flickr.com

W ostatnim wpisie dotyczącym budowania systemu biznesu, zobowiązałem się do rozwinięcia myśli dotyczącej kapitału początkowego.

Czarne jak smoła statystyki grożą wielkim paluchem, mówiąc, że 97% firm upada w pierwszych dwóch latach rynkowego bytowania. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego sytuacja jest tak trudna?

Bo rynek jest trudny? Zawsze był.

Przeznaczenie? Ja tam wierzę w popyt i podaż. Ale jeżeli komuś wygodnie wierzyć w przeznaczenie to niech sobie wierzy dalej, mnie tam nic do tego.

Złośliwość rządu? Muszę przyznać, że rząd nie ułatwia życia przedsiębiorcom tylko ich - przepraszam za wyrażenie ale lepszego słowa nie potrafię znaleźć - obsypuje gnojówką, ale nie mówmy o złośliwości. Wątpię, by rząd interesował się małymi firmami i próbował zrobić im na złość.

Kto jest więc głównym winowajcą? Dlaczego tylko 3% przetrwa rynkowy wyścig?

Moim zdaniem głównym winowajcą jest brak myślenia o tak zwanym kapitale startowym.

Wiele osób tkwi po ucho (zarówno lewe jak i prawe) w przeświadczeniu, że przychód w interesach jest constans tj. stały. Tymczasem pijana prawda leży pod zupełnie innym krzakiem - przychód jest cykliczny. Każdy dzień tygodnia, każdy tydzień miesiąca i każdy miesiąc roku jest zupełnie inny i niesie ze sobą inne wartości przychodu i rozchodu. W biznesie wszystko jest cykliczne - zupełnie jak w przyrodzie. Znacie bablaninę o porach roku, więc nie będę tego tematu wałkować.

Nie zapominajmy również o tak zwanym wahaniu koniunkturalnym, które pojawia się znienacka niczym ruski czołg.

Skoro już ustaliliśmy, że głównym winowajcą jest rząd...pfu...brak kapitału zapasowego, to możemy wyciągnąć prostą konkluzję, wedle której obecność tego kapitału jest w stanie poprawić smutne statystyki.

Kapitał zapasowy jest swoistym buforem, który pomaga przetrwać wyżej wymienione wahania koniunkturalne. Większość ludzi, którzy zdecydowali się własny interes, wychodzi z błędnego założenia, że zawsze uda im się opłacić koszty prowadzenia działalności z bieżącego dochodu. Tymczasem wystarczy malutka fluktuacja rynkowa i wszystko trafia szlag. Bądźmy szczerzy: zakładając firmę należy miec taki kapitał aby przeżyć te dwa trudne lata. Jeżeli miesięczny koszt utrzymania Twojego interesu (wraz z towarem jeżeli taki musisz zakupić) wynosi 3000 zł, miej w zanadrzu 72 000 zł. Jeżeli koszt utrzymania Twojego biznesu to 10 000 zł miesięcznie to odłóż 240 000 zł. Oczywiście możesz też zabezpieczyć się w inny sposób: zapewnić sobie stałą bazę klientów przed rozpoczęciem działalności ale to ryzykowne gdyż taka baza bywa zdradliwa - ludzie chętnie zadeklarują Ci, że będą u Ciebie kupować a potem pójdą do konkurencji - takie przynajmniej są moje doświadczenia z branży ubezpieczeniowej.

Osobiście znam pewnego multimilionera, którego kapitał społeczny pozwala mu na przetrwanie w branży kilkunastu lat (!) bez osiągania przychodu! A Ty? Ile miesięcy byłbyś w stanie przeżyć gdybyś nagle stracił źródła dochodu?

To naprawdę dobre pytanie, które warto sobie zadać. Niestety miałem okazję doświadczyć sytuacji, w której straciłem dochód zanim stworzyłem porządny kapitał ochronny. Możecie mi uwierzyć - takie przeżycia są po prostu poniżej ludzkiej godności.

A godność jest rzeczą świętą. Żeby to zrozumieć trzeba... założyć interes bez kapitału ochronnego. Ale tego akurat, stanowczo wam odradzam.

piątek, 18 lutego 2011

Osiągnięcie Sukcesu Przez Założenie Businessu - Odpowiedzi na Pytania.


Źródło obrazka: flickr.com


Mój ostatni artykuł pt. "Mapa do bogactwa - Metody Osiągnięcia Rentierstwa" zaowocował licznymi mailami od was, za które bardzo wam dziękuję.

Często pytaliście mnie (pozwolę sobie mówić per Ty, jak to mawiał Pan Zagłoba "staremu poręczniej" ;-D ) dlaczego nie wymieniłem w swoim spisie spółek typu joint venture, franchising itd. Informuję więc, że większość z proponowanych przez was form biznesu można zakwalifikować do wymienionych wcześniej Działalności Gospodarczych Osób Fizycznych Lub Osób Prawnych. Stanowią one ich odmiany a ja sam nie chciałem bawić się w szczegółowe podziały ponieważ (1) zajęłoby to dużo miejsca i co gorsza (2) zanudziłoby was.

Istnieje jedna bardzo ważna rzecz, o której muszę wspomnieć w ramach obiecanego rozwijania tematu.

Wielu ludzi patrzy na biznes jak na masywną bryłę o jednolitym charakterze. Prawda jest jednak inna. Każdy biznes jest systemem współgrających elementów. Jeżeli myślisz poważnie o własnym biznesie, powinieneś patrzeć na niego jak na SYSTEM.

Aby się przekonać - jakby to ujął A. Sapkowski - jak prawdziwa jest ta prawda, wystarczy przejść się do pierwszego-lepszego hipermarketu. Gdyby tak popatrzeć na hipermarket jako system, jakby on wyglądał?

Sklep, taki hipermarket na przykład, ściąga towary od dostawców (producenci, hurtownicy, importerzy) lub kreuje własny produkt (przy użyciu zakładów własnych lub outsourcingowanych). Wszystko jest sprzedawane w halach, które pełnią rolę pośrednika pomiędzy systemem a klientem.




Jest to oczywiście tylko przykład. Struktura Systemu Biznesu w przypadku hipermarketów jest zapewne bardziej rozbudowana. Chodziło mi o samo podkreślenie komórkowego charakteru biznesu.

Widzimy więc, że prowadzenie biznesu to tak naprawdę budowanie systemu, który pracuje za nas. System powinien być tak skonstruowany, by nie wymagał od nas zbyt wielkiej uwagi. Być może pamiętacie metaforę o żonglerze z poprzedniego wpisu.



Źródło obrazka: flickr.com


O czym należy wiedzieć budując System Biznesu.

Każdy łańcuch jest tak silny jak jego najsłabsze ogniwo. Co się stanie, jeżeli mój samochód ma 10 biegów + 4 wsteczne, silnik 4.0 i bagażnik wielki jak pół Berlina, jeżeli np złapałem gumę? Czy dojadę gdzieś? No właśnie.

System jest również zbiorem "rzeczy, które mogą nieco nawalić". Nawalenie jednego elementu systemu może utrudnić lub zniwelować pracę pozostałych elementów systemu.

Dosyć obszernie zająłem się tym problemem w tym artykule. Myślę, że warto się z nim zapoznać.


Ludzie - jeżeli system ma nie absorbować zbyt wiele naszej uwagi.... musi absorbować uwagę kogoś innego. Jeżeli system generuje zysk, warto znaleźć kogoś, kto przejmie część obowiązków związanych z nadzorem. Oszczędzony dzięki temu czas, możemy poświęcić na rozwój kolejnego biznesu.

Wzbogacenie systemu o dodatkową komórkę nadzorującą NIE ZAWSZE jest dobrym pomysłem. Rentowność takiego delegowania zależy przede wszystkim od tego KOMU ów nadzór ma być delegowany. Wszystko zależy od Kapitału Społecznego jakim dysponujesz.

Mówiąc po Polsku: jeżeli masz kogoś zaufanego kto Cię odciąży z obowiązku nadzorowania biznesu za część zysku, który ten biznes generuje, warto skorzystać z tej okazji. Sęk w tym, że ludzie na tyle zaufani...w naszych czasach są rzadkością.

Nadzór - Każdy system wymaga nadzoru. Podczas stawiania fundamentów i etapu rozwoju, nadzór powinien być ciągły i priorytetowy. W chwili gdy system już funkcjonuje, nadzór powinien być regularny ale nieabsorbujący.

Zabezpieczenie - Większość biznesów zapomina o przeznaczaniu części zysku na fundusz ochronny. Moim zdaniem 10% zysku netto powinno być przeznaczane na osobny fundusz, który posłuży jako kapitał pokarmowy w sytuacji, gdy na rynku będzie trwać recesja lub firma będzie przeżywać cięższy okres w przyszłości. Jest to ważne a wielu ludzi o tym zapomina.

Pieniądze z tego funduszu powinny być przechowywane na osobnym rachunku o niskim ryzyku. Odsetki z tytułu kapitału - jeżeli takie występują - mogą być traktowane jako zysk firmy lub przeznaczone na powiększenie kapitału ochronnego (reinwestowane w ów kapitał).

Każdy system by zaistnieć potrzebuje kapitału na start. Na razie nie będę się rozpisywać na ten temat ponieważ planuję...rozpisać się na ten temat w czwartek ;-)


czwartek, 10 lutego 2011

Mapa do bogactwa - Metody Osiągnięcia Rentierstwa


Źródło obrazka: formandfunction.com

Ci z was, którzy są moimi stałymi czytelnikami kojarzą pewnie notkę o Procencie Składanym, w której wspominałem, że 74% najbogatszych ludzi Ameryki to biznesmeni, 17% to inwestorzy a 9% to samozatrudnieni. Dzisiaj, gdy jestem bogatszy o nową wiedzę i doświadczenia (rok 2010 był dla mnie rokiem intensywnego działania i sporego boomu) chciałbym rozwinąć tę kwestię oraz odpowiedzieć na jedno podstawowe pytanie: Jak to wszystko ma się do polskich realiów rynkowych?

Wiadomo: Ameryka Ameryką a Polska Polską. Rynek amerykański jest inny, ponieważ inna jest też mentalność przeciętnego obywatela co niesie ze sobą poważne konsekwencje ekonomiczne.

W notce pt "Jak zostać Rentierem" napisałem....jak zostać Rentierem ;-) Notka ta pomaga nam dowiedzieć się, ile musimy zgromadzić środków aby osiągnąć ten piękny status. W kolejnych notkach wspominałem o różnych drogach osiągnięcia tego kapitału. Potem jednak napadło mnie na notki z serii Zarządzanie Czasem, Motywacja i Refleksje Frocha. Później zająłem się rozkręcaniem smallbiznesu w dziedzinie article marketingu i notki dot. osiągania statusu rentiersta znowu odsunęły się w II ćwierć Macierzy Eisenhowera. Mam nadzieję, że dziś nadrobię te braki. Do dzieła więc, gdyż jak to powiedział mój kumpel dzwoniąc do mnie o czwartej rano "szkoda dnia"!

Ale zaraz, Froch, ale o czym Ty mówisz? Nawijałeś o jakichś bredniach, może po krótkim wstępie przejdziesz do meritum? Jakie braki chcesz nadrobić?

Braki w wiedzy o dochodzeniu do statusu rentierstwa, o których wspominałem nim pobłądziłem w lesie dygresji ;-)

O ile pamiętacie przedstawiona wcześniej notka o rentierstwie proponuje następującą metodę dochodzenia do rentierstwa:

Metoda Ciułania - czyli grosz do grosza i będzie Rentierosza. Aby zostać Rentierem możesz pobawić się w ciułanie każdego grosika! Nic prostszego: pracujesz na etacie w jakiejś większej np. międzynarodowej machinie. Jako pracownik otrzymujesz wynagrodzenie w postaci comiesięcznej pensji. Część z tego przejadasz, część oszczędzasz i lokujesz, tak długo aż nie uzbierasz odpowiedniej kwoty. Czy ta metoda jest dobra? Pewnie, że tak. Ma jednak - jak każda inna metoda - swoje wady i zalety.

Zalety: Jeżeli przestrzegasz wszelkich norm bezpieczeństwa i nie robisz głupot, to Twój progres będzie stabilny.

Wady: Czas! Dochodzenie do rentierstwa tą drogą może trwać nawet 20 lat!

Jest to dobra metoda, ale nie każdemu chce się czekać ćwierć życia na to co piękne. Zdradzę wam wielką tajemnicę. Rentierem można zostać BEZ posiadania takowej kwoty. Wystarczy też zbudować system biznesu, który będzie Cię utrzymywał. Chciałbym przedstawić kilka typów biznesów, które może rozkręcić każdy nieubezwłasnowolniony i pełnoletni Polak.

Przykłady biznesów z części B Kwadrantu Przepływu Pieniędzy.

Biznesy Bezkapitałowe - czyli smallbiznesy, których założenie NIE wymaga kapitału - przynajmniej w dużych ilościach. Co jest ich wadą? Ogromne ilości czasu, które mogą pochłaniać. Przykładem tego typu interesu są wszelkiego rodzaju serwisy oparte na article marketingu jak np. Portal Zaradni.pl


Zalety: Brak wymogu posiadania wkładu własnego i co za tym idzie brak ryzyka kapitałowego. Jest to dobry sposób na stworzenie dochodu pasywnego. Ciekawa alternatywa nie tylko dla osób zaczynających przygodę z budowaniem dochodu pasywnego.

Wady: Czasem czasochłonne :-/ Zyski wcale nie muszą być duże i a ich osiągnięcie wymaga pewnej wiedzy dot. działania przeglądarek internetowych i zasad rządzących internetem.


Smallbiznesy "teczkowe" - czyli wszelkiego rodzaju pośrednictwa, MLMy, których głównym założeniem jest zdobycie sieci stałych klientów lub sieci dystrybucyjnych. Pojawiają się pewne koszty (Utrzymanie takiego biznesu jest tanie - koszty można bez problemu zamknąć w kwocie 800 zł na każdy miesiąc prowadzenia działalności) i wymaga pewnej inwestycji wstępnej (od 0zł do nawet 600 zł) ale zyski też są spore i zależą w 100% od Twojej efektywności.


Zalety: Jeżeli masz w sobie to "coś" zostaniesz milionerem w ciągu roku.

Wady: Jeżeli nie masz w sobie tego "czegoś", nic nie osiągniesz. Poza tym rozkręcenie tego interesu w Polsce może być o tyle trudne, że w polskiej postsocjalistycznej mentalności chororynkowej nie ma miejsca na zakupy u pośredników i dystrybutorów MLM.

Działalność gospodarcza osoby fizycznej lub osoby prawnej - Mówię tu o klasycznym biznesie wymagającym budowy odpowiedniego systemu, inwestycji finansowej, sporej gotówki i odpowiedniego kapitału społecznego. To już wyższa szkoła jazdy, tylko dla największych kozaków. Na razie nie będę rozpisywał się zbyt szczegółowo na ten temat, ponieważ w najbliższej przyszłości mam zamiar naprawdę obszernie opisać prowadzenie tego typu działalności.

Zalety: szansa na naprawdę duży zysk. Jeżeli osiągniesz sukces w działalności tego typu, będziesz nie tylko bogaty ale też osiągniesz duży prestiż.

Wady: Podobno 90% firm upada w pierwszym roku działalności. 70% z tych firm, które przetrwały pierwszy rok, upada w ciągu następnego roku. Co to oznacza? Że tylko 3% założonych firm przetrwa na rynku więcej niż 2 lata. Nie wiem na ile realne są te statystyki ale pewnie nie odbiegają zbyt daleko od prawdy. Założenie firmy to duże ryzyko bez gwarancji zwrotu włożonego kapitału.


Strategia Mieszana: Wiadomo - mix wszystkich powyższych. Strategia dla wszystkich fanów tzw. zraszacza lub marketingowej sikawki. Moim zdaniem jest to zbyt ryzykowne i utrudnia korzystanie z Zasady Pareto.

Zalety: Dywersyfikacja strumienia dochodu gwarantuje w miarę stabilny Cashflow. Dodatkowo należy zauważyć, że uniezależnienie się od jednego źródła dochodów pozwala na względne poczucie bezpieczeństwa.

Wady: Walka na zbyt dużą liczbę frontów utrudnia skuteczne działanie. Osobiście jestem wielkim przeciwnikiem stosowania Strategii Mieszanej. Żeby było śmiesznie, przyznam się, że nie mogę przestać jej stosować.

To wszystko brzmi jak pseudomarketingowy bełkot. Jakieś konkrety?

Wiem, że zastanawiacie się, dlaczego nie napisałem wiele o konkretnych zyskach, dlaczego ten wpis nie odpowiada na fundamentalne pytanie biznesu "Ile?". Dlaczego nic o tym nie wspominam?

Odpowiedź na to pytanie jest prosta i mniej enigmatyczna niż mogłoby się wydawać. Po prostu nie jestem w stanie odgadnąć ile TY na tym zarobisz. Wiem, ile ja jestem w stanie z każdego źródła "wycisnąć". To ile Ty "wyciśniesz" zależy od Twoich umiejętności, talentów i wiedzy. Jedyną drogą by się przekonać jest...podjęcie wyzwania i założenie własnego biznesu.

Nie da się określić, która droga jest najlepsza. To kwestia całkowicie indywidualna. Każde z przedstawionych typów biznesu ma swoje Pros&Cons. Twój wybór powinien być determinowany przez Twój charakter, profil inwestycyjny, dostępności zasobów finansowych, czasowych, wielkości kapitału społecznego oraz poziomu akceptowalnego ryzyka.


Źródło obrazka: 3.bp.blogspot.com


Założyłem własny biznes, osiągnąłem dochód pasywny, jestem Rentierem. Co dalej?

Istnieje pewne zagrożenie, z którego musisz zdawać sobie sprawę: co się stanie, jeżeli taki biznes padnie? Przestajemy być Rentierami a to boli. Co wtedy? Zaśpiewasz sobie "Rentierem byłem ale utyłem"? Dlatego też, nawet jeżeli już jest się Rentierem, warto to swoje Rentierstwo zabezpieczyć i budować dodatkowe źródła dochodu, które wesprą nas w sytuacji, gdyby inne miały zawieść.

Mam na myśli marketingową strategię Wodospadu, której przeciwieństwem jest wspomniana w poprzednich akapitach Strategia Mieszana. Problematyka ta została poruszona przez Roberta G. Allen (autora książki „Jak pomnożyć źródła swoich dochodów”, polecam!). W swojej książce Robert porównuje Rentiera do żonglera, który ma kijki, na których kręcą się talerzyki. Żongler rozkręca pierwszy talerz, potem drugi, potem trzeci. Od czas do czasu dogląda pozostałych talerzy czy przypadkiem nie zwalniają tempa. Tak też powinno się postępować z biznesem każdego rodzaju. Rozkręcam pierwszy, potem jak mogę to drugi i trzeci. Cały czas doglądam talerzy (biznesów), które rozkręciłem wcześniej.

Koniecznie zapoznaj się z Teorią Finansowego Samochodu.

Biznesu nie prowadzi się dla jaj .

I jeszcze jedno słowo na koniec: założenie interesu może spowodować (1)osiągnięcie sukcesu lub (2) klęskę finansową. Być może niewiele się zmieni gdyż (3) biznes będzie przynosić zyski podobne do tych, które osiągasz w tej chwili. Otwarcie własnego biznesu to naprawdę poważne wyzwanie. Jest to rzecz niełatwa przeznaczona tylko dla naprawdę zdeterminowanych ludzi, którzy mają jakieś pojęcie na ten temat.

Jeżeli tak bardzo chcesz zacząć od zaraz, rozkręć najpierw jakiś biznes bezkapitałowy, ewentualnie zdobądź doświadczenie w prowadzeniu biznesu "teczkowego".

Jeżeli po przeczytaniu tej notki chcesz założyć biznes, to bardzo się cieszę i życzę Ci powodzenia, pamiętaj jednak o napisie, który figuruje na samym dole bloga:

Uwaga
Autor korzysta z wszystkich przedstawionych tu reguł a swoje twierdzenia opiera na swoim własnym doświadczeniu. Treść bloga stanowi osobiste przemyślenia autora a sam blog jest wyrazem jego OPINII na niektóre tematy. Autor nie ponosi odpowiedzialności za skutki korzystania z narzędzi opisywanych na blogu.


Co to oznacza? Że cokolwiek robisz lub nie robisz, konsekwencje (te dobre i te złe) spadają na Ciebie. Potencjalne zyski również ;-)

czwartek, 3 lutego 2011

This is Sparta, Matka Szkoła i Łajdak Życie - kilka słów o humanistach i sukcesie



źródło obrazka: elfwood.com



Achtung! Wszystkich purystów językowych, którzy planują mnie zlinczować informuję, że słowo "polski" jest przymiotnikiem - dlatego jest napisane z małej litery. Dziękuję.

W dniu dzisiejszym chciałbym podzielić się z wami swoimi refleksjami i doświadczeniem dotyczącym tak zwanych nauk humanistycznych w szkołach.

Bardzo miło wspominam znajomych z liceum. Niestety nieco mniejszą sympatią darzę program nauczania, który w danym LO przerabiałem. 90 % przerobionego w LO materiału było po prostu niepraktyczne. Gdyby odrzucić niepotrzebne bablanie, LO trwało by ROK. Pomyślcie jakby ten kraj był piękny, gdyby ludzie zaczęli chodzić do pracy od 16-17 roku życia...ale pomarzyć mi zawsze wolno.

Tak swoją drogą, ja naprawdę żałuję, że nie poszedłem do pracy gdy miałem 16 lat. Gdybym mógł cofnąć czas, poszedłbym do pracy w wieku lat 16 a Liceum skończyłbym zaocznie lub wieczorowo - o ile mi wiadomo, istnieje taka możliwość.

Polskie szkoły przygotowują ludzi do życia w świecie, który nie istnieje. Na uczelniach wyższych, sytuacja jest niewiele lepsza. Jutro mam np. egzamin z modeli rynku, które po prostu nie istnieją. Nie ma na tym świecie systemu wolnorynkowego, który cieszy się zerowym bezrobociem. Takie coś nie istniało, nie istnieje i istnieć nie prawdopodobnie nie będzie. Jakiś kozak z XVIII w. wypił jedną flaszkę za dużo i zaczął główkować, wymyślił coś głupiego i uciekł - a ja teraz mam z tego egzamin. Przerywam temat bo jeszcze się okaże, że mój Dziekanat czyta tego bloga i mnie wyleją za naruszanie honoru studenta czy coś takiego. Koniec, kropka.

Chciałbym poruszyć kwestię tak zwanych nauk humanistycznych, które moim zdaniem są w większości przypadków nieprzydatne. Jestem jeszcze w stanie zrozumieć nauczanie języka polskiego - to akurat jest ważne - ale po co dzieciakom w szkołach cztery historie tygodniowo?

Całą sytuację fajnie podkreśla to krótkie i groteskowe opowiadanie, które - jak wnioskuję z otrzymanej od was korespondencji - bardzo wam się podobało.

W społecznej mentalności pokutuje wiele pokręconych mitów. Jeden z nich szczególnie mnie rozbraja. Mit, w który sam wierzyłem obrywając pały z matmy. Mit, który brzmi:

"Mam złe oceny z przedmiotów ścisłych, więc jestem humanistą"

Ustalmy kilka faktów.
Szokujący fakt nr 1: To, że nie rozumiesz matmy nie znaczy, że jesteś humanistą! Fakt, że nie rozumiesz matmy robi z Ciebie człowieka, który nie rozumie matmy. Tylko tyle. Różnica jest dyskretna - ale brzemienna w skutki jak pływanie w spirytusie.

Szokujący fakt nr 2: W życiu codziennym przedmioty humanistyczne praktycznie nie mają zastosowania.

Szokujący fakt nr 3: logiczne myślenie i arytmetyka przydają się prawie na każdym kroku.

Język polski jest ważny aby umieć poprawnie się wyrazić i wysłowić ale po co komu znajomość filozofii lub ideologii starożytnej Grecji? Po co mi wiedzieć, że "This is Sparta" itd?



źródło obrazka: wikimedia.org


Jak będzie mnie hobbystycznie interesować What Sparta Is to sam się zapoznam z tajnikami starożytnych kultur. Dlaczego osoby odpowiedzialne za układanie programu nauczania nie widzą tego, że MARNUJĄ PIENIĄDZE PODATNIKÓW I POWIĘKSZAJĄ DZIURĘ BUDŻETOWĄ?


Osobiście np. lubię czytać dzieła Sienkiewicza. Do dziś pamiętam jak w zeszłej dekadzie pracowałem na zmywaku a w kieszeni fartucha miałem schowanego "Pana Wołodyjowskiego". Nota bene stare dobre czasy. Ale czytałem - co ważne - hobbystycznie. Nie robiłem z tego recepty na życie. Garów po knajpach co prawda nie szorowałem hobbystycznie ale też nie robiłem z tego sposobu na życie. Tymczasem podmioty odpowiedzialne za edukację, wmawiają nam, że otrzymywanie "piątek" z przedmiotów humanistycznych coś nam da...

Mała uwaga na koniec: nie mam nic do nauczycieli! Zawsze miałem bardzo dobrych nauczycieli Polskiego i Historii, który potrafili zainteresować omawianym tematem. Potrafili mówić interesującym językiem o rzeczach, które prawdopodobnie ich nie interesowały. Naprawdę nic do nich nie mam! Mam za to dużo do nieudolnie zaplanowanego, moim zdaniem, programu nauczania; którego ofiarą padamy wszyscy: uczniowie, nauczyciele i cała Polska, której rynek pracy jest po prostu, uwaga zbliża się brzydkie słowo, upi**ny niczym ten stół z pewnego serwisu informacyjnego!


Przepraszam was, ale muszę przestać pisać. Wzywają mnie systemy wolnorynkowe, na których nie ma bezrobocia. This is SESJA!.

Wiem, że ta notka nie jest specjalnie praktyczna. Froch znowu musiał się wygadać i wymarudzić. Ponieważ chcę, żeby czytelnik miał coś więcej niż powód do przemyśleń, zamieszczam kilka interesujących linków, które pomogą np.
Szybko opanować materiał z podręcznika.
Efektywnie się uczyć.
oraz przeżyć w gąszczach akademika ;-).