piątek, 23 lipca 2010

Cichy złodziej w Twoim portfelu


źródło obrazka:  3.bp.blogspot.com
Dziś jest 23 lipiec, więc chciałbym powiedzieć coś o inflacji. 23 lipca nie jest dniem inflacji ale każdy dzień jest dobry na gadanie o finansach. Więc do dzieła!


Inflacja jest to spadek wartości pieniądza, który następuje z czasem. Jest to tematyka, która dotyka każdego z nas, ponieważ każdy ma swoje kilka groszy, które regularnie oszczędza, prawda? :-)

Idąc za danymi z GUSu inflacja w Polsce wynosi około 5%. Umówmy się jednak, że co innego statystyka a co innego warunki rynkowe. Średnia inflacja podczas rynku niedźwiedzia, jest większa nawet o kilka punktów procentowych. Pozwolę sobie ocenić aktualny stan inflacji na około 7% rocznie. Oznacza to, że jeżeli weźmiesz teraz stówę, wsadzisz ją do skrzynki i wrócisz po tę stówkę za rok, to w pewnym sensie, w środku będzie 93 zł (100-7=93). Fizycznie w środku dalej będzie sto złotych. Sęk w tym, że ta stówka będzie miała moc nabywczą 93zł z przed roku.

Inflacja zabiera nam pieniądze. Spadek wartości pieniądza powoduje wzrost cen - i większe opłaty.

Mała dygresja o paradoksie inflacyjnym i wzroście cen benzyny: Pieniądz się "influje", rośnie cena ropy. Producenci chcą dostawać tę samą wartość nabywczą, muszą więc zwiększyć nominalną. Wzrost cen benzyny powoduje wzrost kosztów jej transportu, co powoduje wzrost cen benzyny. Benzyna drożeje, bo jej transport drożeje przez drogą benzynę. Drogowa masakra.

Ile możemy stracić na inflacji na przestrzeni kilku dekad?

Załóżmy, że Pan X uzbierał 1000zł, które ulokował do przysłowiowej "skarpety" np. na nieoprocentowanym ROR. Ile te pieniądze będą warte w kolejnych latach? Rzućmy okiem na wykres:



100 zł po trzydziestu latach jest warte tylko kilkanaście złotych. Jaki wniosek?

Taki, że "skarpetę" można spokojnie wsadzić do szuflady. Przed inflacją trzeba się bronić.

Ale Jak?

Poprzez nabywanie aktywów, które zyskują z czasem i dają stopę zwrotu przynajmniej na poziomie inflacji.

Z góry zaznaczam, że chodzi o aktywa dające zysk. Ustalmy jedno: samochód to nie inwestycja. Wiem, że to oczywiste - ale wielu o tym nie wie.

Lokata bankowa rzadko bywa dobrą metodą ochrony przed inflacją. Odpowiednią tarczą antyinflacyjną są np. rynki kapitałowe. Wymagają one jednak pewnej wiedzy i oswojenia się z nimi.

Fundusze inwestycyjne mają tę zaletę, że inflacja "wypycha" ich cenę ku górze. Mają też swoje wady. Warto więc amortyzować straty inflacyjne przy użyciu instrumentów pochodnych takich jak np. AXA, lub SKANDIA (moim zdaniem są to jedyne porządne Unit Linked na rynku). Unit Linked ułatwiają obracanie jednostkami funduszy, co bardziej się opłaca od trzymania "surowych" jednostek.

Inną opcją są nieruchomości. Wymagają one pewnej znajomości realiów (ktoś mówił, że będzie łatwo?) ale to w miarę łatwa forma inwestycji, która daje kilka rodzajów dochodu o dobrej pasywności i rezydualności. No i oczywiście zyskujemy na przyroście wartości takiego cuda.

Jaki wniosek możemy wyciągnąć z przytoczonych w tabeli cyferek? Najgroźniejszy jest ten złodziej, który zostawia najmniej śladów.

Ćwiczenie Praktyczne: zacznij chronić swoje pieniądze przed inflacją. Jeżeli nie dysponujesz dużymi kwotami zakup nieruchomości lub papierów wartościowych odpada. Pomyśl o polisach typu Unit Linked (więcej info pod: lukaszfroch7@o2.pl) lub założeniu lokaty, której stopa procentowa wynosi min 6% (szukajcie w SKOKach).

Jeżeli dysponujesz większą gotówką, dowiedz się jak najwięcej o metodach ochrony kapitału lub kup domek za miastem :-)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witam.

Zachęcam wszystkich do komentowania. Krytyka jest wyjątkowo mile widziana. Zastrzegam sobie prawo do moderacji komentarzy, które łamią zasady dobrego wychowania.