czwartek, 30 września 2010

Sroka i jej ogon

źródło obrazka: plamkamazurka.blox.pl

W większości bibliotek można wypożyczyć jednocześnie od trzech do czterech ksiażek. Przychodzisz, mówisz co bierzesz i bierzesz co mówisz - i to na cały miesiąc.




Wyjdźmy z założenia, że udałem się do jednej z wspomnianych bibliotek i wypożyczyłem co następuje:
"Władcę Pierścieni" (1500 stron)
"Potop" (800 stron)
"Przeminęło z Wiatrem" (nie wiem ile stron, żony się zapytam)
i "Jerozolimę Wyzwoloną" (600 stron)

Jedna rzecz jest pewna: bibliotekarz powiedziałby, że nie mam życia prywatnego lub jestem zdrowo popyrtany. Albo jedno i drugie.

A jak wyglądałaby moja sytuacja po powrocie do domu? Cztery książki zaczepnoobronne o posturze przeciętnego pustaka - jak to przeczytać w jeden miesiąc? Jeżeli wyjdziemy z założenia, że nie chcę żadnej zignorować...to "najrozsądniejszym" rozwiązaniem jest czytać każdą po trochu....

Tak więc do dzieła! "Władca Pierścieni" - czytamy jedną stronę. Dalej. "Potop"- jedna strona. Nie naczytaliśmy się, ale przynajmniej wiemy, że na Żmudzi był możny ród Billewiczów. Czy jest sens czytać kilka książek na raz?

No właśnie...nie ma.

Sęk w tym, że ludzie na codzień czytają zbyt wiele książek. Mam na myśli to, ze w naszym społeczeństwie utarł się schemat "pakuj się w co popadnie". Lubimy, nie wiem czemu, zajmować się setką rzeczy na raz - byle tylko nie skoncentrować się na sprawach najważniejszych (co jest dla kogo najważniejsze, to już oczywiście indywidualna sprawa). Takie ciągnięcie kilku srok za ogon nie jest zbyt dobrym pomysłem. Przekonał się o tym mój znajomy, który kilka lat temu uczył się równolegle Hiszpańskiego, Niemieckiego i Rosyjskiego. Skończyło się na tym, że znał łacinę podwórkową w kilku odmianach a po Polsku dalej słowa nie potrafi poprawnie powiedzieć. Obserwując tego typu sytuacje przypomina mi się rymowanka, którą ułożyłem na podstawie artykułu przeczytanego gdzieś w internecie:

Kto ma sześć profesji, ten ma też siódmą- biedę
Nie rozkręcej stu biznesów- rozkręć dobrze jeden.


Co zrobić by nie zostać profesjonalnym biedakiem? Stosować Zasadę Pareto zwaną również jako Zasada 80/20. Zasada ta mówi, że 80% naszych działań przynosi 20% efektów i na odwrót - 20% działań generuje 80% efektów. Kilka działań jest odpowiedzialnych za całokształt a reszta to mało ważne szczegóły.

Zauważcie Państwo, że coś w tym jest. Jeden kujon w klasie kosi większość szóstek a 80% polityków podnieca się podwyżką dwudziestokilkuprocentowego VATu.

Wow, dawno nie napisałem tak długiego słowa. Dwudziestokilkuprocentowy VAT, dobre, naprawdę dobre.

Wróćmy do tematu bo jak się rozgadam na temat polityki, to mnie zamkną na czterdzieści osiem.

Przytoczę przykład Zasady Pareto: Pan X pracuje 160 godzin na etacie i zarabia na tym 1000 złotych. Pan X prowadzi własny biznes w postaci MLM co zajmuje mu miesięcznie 20 godzin i daje dochód 1800 zł po odliczeniu podatku VAT (hehe). Zauważcie: Pan X spędza w pracy etatowej 89% życia zawodowego co daje mu tylko 36% dochodu całkowitego. Pozostałe 64% dochodu jest owocem jego biznesu, któremu poświęca tylko 11% swojego czasu. Aktualna wartość przepracowanej godziny Pana X wynosi 15,55 zł.

Ponieważ X jest urodzonym cwaniakiem, olewa etat i zajmuje się tylko swoim biznesem. Skupia się na czynności, która przynosi najwięcej pieniędzy. Ponieważ dalej pracuje 180 godzin zarabia aż 16200 zł miesięcznie - tylko dlatego, że skoncentrował się na najbardziej dochodowym źródle dochodów. Teraz wartość jednej godziny jego pracy wynosi 90 zł. W tym samym czasie zarabia dużo większe pieniądze! Tylko dlatego, że podjął jedną mądrą decyzję!

Jaki wniosek warto wyciągnąć z tej notki? Taki, że nie warto się rozdrabniać na kilka frontów. Przyznam się wam, że jestem trochę zły na siebie - bo jakiś czas temu wpakowałem się w prowadzenie pięciu przedsięwzięć na raz. Gdy tylko się połapałem co zrobiłem, jedno przedsięwzięcie zamknąłem, drugie ukończyłem by mieć je z głowy a aktualnie pracuję nad trzema - a to i tak, moim zdaniem za dużo. Mój ojciec zawsze mawiał "wzór, podstawienie, wynik, dalej". W przypadku rozrkęcania interesów, jest to prawda święta i czysta jak pierwsze kochanie. Tak przynajmniej pisał poeta.

Ćwiczenie Praktyczne: Zastanów się jak możesz wykorzystać tę wiedzę w praktyce. Just do it! :-)

środa, 22 września 2010

Żarówka Edisona



źródło obrazka: bi.gazeta.pl

Statystyka mówi, że przeciętny człowiek ma w ciągu roku aż dwa pomysły, których umiejętne wdrożenie zapewni wzrost majątku netto o kwotę 1.000.000 zł. Przyznam szczerze, że nie wiem jak tę kwotę obliczono, kto tę kwotę policzył ani czy chodziło mu o netto czy o brutto.


Mogę jednak potwierdzić, że w ciągu roku mamy wiele mądrych pomysłów, które przepadają w otchłań. Nauczę was, jak zachować te pomysły i przekuć w realne profity. Oto kilka przykazań zdobywania dobrych pomysłów.

1) Nie staraj się niczego wymyślać na siłę. Po prostu zajmij się swoimi celami. Działaj. Gdy poświęcasz uwagę swoim celom, w Twoim umyśle układają się tzw. filtry (kiedyś rozwinę tę myśl), które wpływają na Twoją percepcję. W związku z tym do Twojej głowy zaczną przychodzić idee, które mogą popchnąć Cię do przodu - jest to naturalna konsekwencja prawa przyciągania.

2) Warunkiem "wpadnięcia na pomysł" jest zrelaksowany stan umysłu. jeżeli Twoje myśli spokojnie płyną i jesteś na tzw. autopilocie, Twój podświadomy umysł pracuje na największych obrotach. W takich chwilach płodzimy dobre pomysłu na lewo i prawo. Jak wywołać taki stan umysłu? Przede wszystkim należy pracować nad celami - tak jak to opisałem w punkcie pierwszym.

Po drugie: znajdź czas na spacer, przejażdżkę rowerem. Jeżeli - poświęcasz czas na czynności, które znajdują się w tzw. nieświadomej kompetencji (wykonywane są perfekcyjne bez angażowania uwagi), Twoja świadomość się wyłącza a umysł pracuje sprawnie. Moim zdaniem najwięcej dobrych pomysłów przychodzi właśnie w drodze do pracy lub w innym miejscu, o którym nie wspomnę bacząc na obecność dam.

3) Nie staraj się w jakikolwiek sposób wymuszać wielkich idei. Myślenie aby tylko "wyrobić normę", nie pozwala na wyciszenie umysłu i jego efektywną pracę. Po prostu płyń z pędem rzeki i wierz, że "doznasz oświecenia" lub czegoś w tym stylu. Nie można wymyśleć niczego mądrego na siłę - tak samo jak nie można zmusić się do puszczenia bąka. Wiem, jestem świntuch, ale mam dobre pomysły.

Ktoś może zapytać co sądzę na temat Burzy Mózgów, która po części polega na zmuszaniu się do wymyślenia czegoś. Uważam, że Burza to dobre narzędzie ale trzeba wiedzieć jak ją poprowadzić by miała sens - ale o tym innym razem.

4) W Chwili gdy przyswoisz sobie wiedzę z punktów 1-3 i zastosujesz narzędzia (np. spacery, medytację), zostaniesz zalany lawiną pomysłów. Jedynym sposobem by je zachować jest ich NATYCHMIASTOWA rejestracja. Pomysł musisz od razu zapisać lub nagrać - w przeciwnym razie go zapomnisz. W pewnym momencie dojdziesz do takiej wprawy, że będziesz wymyślać mądre rzeczy seriami. Trojaczki i czworaczki staną się normą. Z takim natłokiem ciężko sobie poradzić. Sam się przekonasz, że długopis i kartka (ew. dyktafon) to narzędzia niezbędne. Zasada jest prosta: niezapisany pomysł jest pomysłem straconym.

Jestem przekonany, że powyższe rady okażą się być pomocne. Na zakończenie chciałbym pochwalić się moimi osiągnięciami w tej sferze. Pomysły spisuję już od 3 lat. Zapisałem już około 80 stron samymi tylko notatkami. Na moim telefonie mam około 300 notatek (było 700 ale troszkę przepisałem na komputer). Na dyktafonie mam około 10 godzin nagrań. Każdego dnia te statystyki rosną - nie nadąrzam z przepisywaniem danych na komputer!

Pamiętam kilka nocy, w których miałem takie bombardowanie pomysłów, że nie kładłem się spać tylko ślęczałem przy biurku i notowałem. Mogę więc śmiało potwierdzić przydatność przytoczonych przeze mnie rad. Pozdrawiam wszystkich - niech dobre pomysły będą z wami :-)

Ćwiczenie Praktyczne: zainwestuj w długopis i zeszyt 16 kartkowy - tak na dobry początek. Wyżej wymieniony zestaw "mały geniusz" noś zawsze ze sobą i korzystaj gdy przyjdzie potrzeba.

czwartek, 16 września 2010

Skrzynka z narzędziami


źródło obrazka: knivesandtools.com

Na naszej planecie żyje 6 miliardów ludzi. Około miliard to są Ci szczęśliwcy, którzy poznali zasady sukcesu z tego lub innego źródła. Okazuje się jednak, że tylko pewien procent ludzi znających zasady, o których piszę, w pełni realizuje swoje cele. 

Dlaczego? 

Jakiś czas temu licznik mojego bloga wybił magiczną sumę 3000 odwiedzin – chociaż kto go tam wie, ten licznik czasami się psuje. Do tej pory Bloga przeczytało prawie 300 osób, z czego 170 osób to są stali czytelnicy – i tym, i tym bardzo dziękuje za poświęcony czas. Gdybym jednak zapytał ilu z was zrealizowało swoje cele, jak sądzicie, jaki procent mógłby z czystym sumieniem odpowiedzieć „tak, wszystkie moje cele są zrealizowane”?. 

Dobre pytanie. Niestety nie znam na nie odpowiedzi. Z całą pewnością mogę stwierdzić, że pewna grupa, stosując się do moich rad, osiągnęła swoje cele. Jest też pewnie grupa, która tych celów nie zrealizowała. Czy to znaczy, że narzędzia przeze mnie przekazywane nie działają? Nie. To znaczy, że nie były one, przez niektórych, regularnie stosowane.

Przekazuję wam NARZĘDZIA. Narzędzie to takie coś, co działa jak się go UŻYWA. Jeżeli mam młotek, ale nim nie pomacham w odpowiedni sposób, to nie wbiję żadnego gwoździa – nawet jeżeli młotek jest ze złota.

W podobny sposób działają inne narzędzia, np. cele SMART i Metoda Dwóch Strzałek lub  Tabela Jakości.

Jeżeli nie założysz sobie skarbonki lub innego narzędzia alternatywnego, nie wyrobisz sobie nawyku oszczędzania. Jeżeli nie wpadniesz zagrać z nami w Cashflowa  stracisz okazję do zwiększenia swojej inteligencji finansowej.

Dlaczego o tym piszę? Ponieważ szanuję swój czas, który poświęcam na pisanie oraz wasz czas, który poświęcacie na czytanie. Wy czytacie, nabywacie wiedzę. Rozsądnym porządkiem rzeczy jest wyciągnięcie z tego przez was korzyści – ale to jest możliwe tylko przy użyciu narzędzi, które opisuję.

Jaka jest różnica, czy ktoś stosuje zawartą tu wiedzę w praktyce? Ogromna. Dam przykład.

Październik 2007 – błąkam się po ulicach Krakowa. Interesy źle szły a ja nie potrafiłem znaleźć pracy, ledwo wiązałem koniec z końcem. Stosując cele SMART oraz prawo przyciągania (czyli tylko dwa narzędzia) wyprostowałem swoją sytuację finansową. W ciągu trzech miesięcy znalazłem pracę, podreperowałem swoje sprawy biznesowe, zaręczyłem się i odebrałem rekordowe wynagrodzenie za miesiąc pracy. Zobaczcie: stosowałem tylko dwa narzędzia by odbić się z dołka i wskoczyć na sporą górkę.  

Jestem odosobnionym przypadkiem? Nie. Jestem w stanie wymienić kilka innych „odosobnionych przypadków”, którym się udało osiągnąć swoje cele.

Analogicznie przyznam się wam, że mam krótkie epizody, w których nie zrobię listy celów, tabeli jakości i zapomnę o pozytywnych nawykach. Nawet mnie czasem złapie leń. Zgadnijcie: jaka jest moja skuteczność w takich chwilach?

Chciałbym w jednym zdaniu streścić najważniejszą myśl, jaką mogę wam przekazać: jedyną drogą do sukcesu jest podejmowanie działań, korygowanie błędów, podejmowanie działań i tak w kółko.

Ćwiczenie Praktyczne: Powtórz swoją wiedzę na temat najważniejszych narzędzi, które do tej pory poznaliśmy. Upewnij się, że je stosujesz. Monituj swoje efekty i prowadź statystykę. Zastanów się, czy możesz te narzędzia jakoś usprawnić i pochwal się swoimi przemyśleniami :-)

czwartek, 9 września 2010

7 trików, które nakarmią Twoją skarbonkę!

Chciałbym wam przedstawić kilka sposobów na bezbolesne oszczędności.

Zaczniemy od czegoś łatwego. Oto najprostszy sposób, który nie wymaga żadnego wysiłku a na dłuższą metę przynosi ogromną stopę zwrotu: Przejdź się po sklepach i zbierz paragony sklepowe. Zachowaj je by wiedzieć ile w tym sklepie kosztują najczęściej kupowane produkty. Na następne zakupy udaj się do innego sklepu, który znajduje się w pobliżu. Powtórz operację    z   paragonem.

Dla potrzeby przykładu, wyjdźmy z założenia, że ceny kupowanych towarów są następujące:




Załóżmy, że kupujemy miesięcznie 30 chlebów, 30 butelek wody, 10 kartonów mleka, 10 gazet. Jeżeli zbieraliśmy paragony, zauważymy, że rezygnując z zakupów w sklepie B na rzecz sklepu A, oszczędzamy aż 216 zł. Suma ta wynika z naszego spożycia produktów i skumulowanych oszczędności wynikających z zmiany sklepu. Przypominam, że człowiek kupuje więcej rzeczy niż chleb, wodę, mleko i czasopisma – dlatego też takie badanie lokalnego rynku może być dużo bardziej opłacalne!

Spodziewane miesięczne oszczędności: powyżej 100 zł

Kupuj produkty dobrej jakości – nawet jeżeli są droższe o te 10%. Posłużę się przykładem. Kiedyś kupiłem bluzę. Zapłaciłem za nią 120 zł. Od tamtej minęło 7 lat i nie widać na niej nawet śladów zużycia! Innym razem kupiłem inną bluzę za 60zł – ale znosiła się po sześciu miesiącach.
Który zakup był bardziej udany?

Bluza A: 120 zł / 7 lat = 17,14 zł rocznie
Bluza B: 60zł / 0,5 roku = 120 zł / rocznie


Bluza A kosztowała dwa razy więcej ale była sześć razy tańsza od bluzy B :- )

Wniosek jest prosty: warto kupować dobre produkty, które służą nam całe lata.

O czym należy pamiętać: niektóre towary są drogie i do kitu. Nie każdy drogi towar jest dobrej jakości. Jak to rozpoznać? Cóż, trzeba eksperymentować lub iść za czyjąś – miejmy nadzieję dobrą – radą.

Spodziewane oszczędności miesięczne: zależne od stopnia konsumpcji.

Dobrym źródłem oszczędności jest rozważne korzystanie z Gwarancji: Pamiętaj, że kupując nowy i nieużywany produkt masz prawo do gwarancji. Warunkiem jej wykorzystania jest okazanie paragonu, który stanowi dowód i umowę (tak, tak!) zakupu. Sęk w tym, że paragony dość szybko robią się nieczytelne a nadruk lubi się zacierać. Warto więc prosić o dodatkowy dowód sprzedaży np. fakturę – o ile istnieje taka możliwość.

Obliczyłem, że człowiek wydaje w ciągu życia około 700 000 zł – i to bez kredytów.  Jeżeli tylko 1% tej kwoty przeznaczono na produkty wadliwe, to mówimy tu o kwocie 7000 zł. Dla niektórych jest to nawet pół roku pracy. Warto chyba zabezpieczyć się przed stratą czasu i pieniędzy, prawda?

Spodziewane oszczędności miesięczne: 10 zł

Media- Cieknący kran potrafi pogubić nawet 50 litrów wody w ciągu jednej nocy! W ciągu miesiąca to aż 1500 litrów, które kosztuje około piętnastu złotych – wliczając koszt eksploatacji kanalizacji oraz ogrzania. Pomyślmy o tym, że drugie tyle to woda, która w ciągu dnia „przecieka przez palce”. Z moich kalkulacji – dość ostrożnych z tego co widzę po wypowiedziach w internecie – wynika, że marnujemy około trzydzieści złotych miesięcznie przez nierozsądną gospodarkę.

W ciągu roku to aż 360 zł na osobę zamieszkującą gospodarstwo domowe!

Powiem wam, że w chwili gdy pisze te słowa, sam się zaskoczyłem swoimi obliczeniami. Nie wliczam oświeconego światła kiedy nie jest potrzebne i innych wybryków, z których słynie Wielka Brytania :-) Przypominam też, że woda jest najtańszym medium – gdybym przytoczył obliczenia dla np. prądu, sytuacja byłaby bardziej dramatyczna.

Spodziewane oszczędności miesięczne: 30 zł

Współczynnik Małej Czarnej – człowiek wydaje każdego dnia mnóstwo pieniędzy na rzeczy niepotrzebne. Kupujemy impulsywnie, bez przemyślenia. Prenumerujemy niepotrzebne czasopisma. Szacuję, że przeciętny człowiek wydaje na rzeczy niepotrzebne nawet 200 zł każdego miesiąca!

Współczynnik Małej Czarnej, czyli kwota, którą niepotrzebnie wydajemy – jest objęta bardzo szeroką tematyką, dlatego proponuję przeczytać mój artykuł, który na ten temat napisałem. Tymczasem przeprowadź eksperyment: notuj swoje wydatki i zbieraj paragony. Po upływie miesiąca policz ile wydałeś pieniędzy i przekonaj się na co były przeznaczone. Zastanów się, czy na pewno wszystkie wydatki były uzasadnione realnymi potrzebami? Czy też może były impulsywne? Nie daj się złapać w pułapkę natychmiastowej odpowiedzi „oczywiście, że były potrzebne”. Naprawdę przemyśl tę kwestię. Ze swojej strony gwarantuję, że nie będzie to czas stracony.

Samochody. - czylu studnia bez dna, na której również da się zaoszczędzić. Ważna sprawa na początek: przemyśl, czy naprawę potrzebujesz nowe autko. Znam kilka osób, które zrobiły prawo jazdy, kupiły samochód….którym jeżdzą 500 m do sklepu i z powrotem.

Jeżeli jesteśmy pewni, że potrzebujemy samochodu i możemy sobie pozwolić na wydatek rzędu około 15 000 zł, to czas udać się na łowy. Odradzam zakup fabrycznie nowego samochodu. Główną wadą „nówki’ jest fakt, że sekundę po opuszczeniu salonu, jej wartość spada o około 30%. Po drugie przez pierwsze 2-3 lata samochód wydziela toksyny (czytaj: śmierdzi).

Poza unikaniem nowych samochodów, istnieją inne metody oszczędzania na motoryzacji. Mówią tu o oszczędnej jeździe. Przez słowo „oszczędna” mam na myśli odpowiednie dobieranie biegu do prędkości jazdy, unikanie tzw. jazdy na półsprzęgle oraz unikania gwałtownych hamowań i zrywów. Ale to chyba oczywiste, prawda?

Na zakończenie odradzam nabywanie pojazdów w "głupkowatych" kolorach: ciężko je sprzedać.

Spodziewane Oszczędności: zależne od jakości Twojego samochodu.

Sprzęt RTV i AGD

Co się tyczy oszczędności na innych sprzętach: nie ma większego sensu zakup oprzyrządowania i oprogramowania w dniach jego debiutu rynkowego. W tym czasie produkt jest najdroższy a krótki okres wstrzymania od zakupu, pozwala nam nabyć go taniej.

Z drugiej strony, w przypadku sprzętów pokroju odtwarzaczy multimedialnych, kamer itp., zakup produktów używanych musi być ryzykowny. Jaki jest złoty środek pomiędzy tymi dwoma wariantami?

Kupować nieużywany sprzęt – ale po jego premierze. Przy dzisiejszym postępie technologicznym „stare” produkty tanieją więc upragniony sprzęt możesz nabyć już w krótkim czasie po jego narodzinach rynkowych - i to za niższą cenę niż w ich trakcie.

Spodziewane oszczędności: 20- 50% Twoich wydatków na sprzęt i oprogramowanie.

Obliczam, że sumiennie stosując moje rady, możesz oszczędzić nawet kilkaset złotych każdego miesiąca! Piorunująca suma, prawda? Może się ona oczywiście różnić od tej zakładanej przeze mnie – być może nie używasz samochodu lub też kupujesz dużo więcej ubrań. Tak czy siak, jestem przekonany, że PRAKTYCZNE ZASTOSOWANIE przedstawionej przeze mnie wiedzy, pomoże Ci zaoszczędzić dużo pieniędzy :-)

Mały bonus na koniec:
Jeżeli rozważnie gospodarujemy swoimi oszczędnościami, to możemy zaoszczędzić nawet milion polskich złotych! Jak to zrobić? Przekonaj się tutaj!

Ćwiczenie Praktyczne: podsumuj swoją wiedzę o Współczynniku Małej Czarnej oraz Procencie Składanym. Zastosuj porady zawarte w tym tekście. Podziel się ze mną swoimi efektami :-)

Pod tym adresem znajdziesz moją poradę dot. sprzedaży aut - serwis Zaradni.pl
Pod tym adresem znajdziesz moją poradę dot. oszczędzania - serwis Zaradni.pl